Ziemniaczane lenistwo, czyli Kirgistan po raz trzeci.
Czasami bywa tak, że człowiekowi nagle i niespodziewanie dopisze szczęście, o którym mógłby tylko pomarzyć. Czasami, wiatr w oczy i sypie się wszystko po kolei, tak jakby musiał odpokutować winy całego świata. Czy to na rowerze, czy w podróży, czy w codziennym życiu – raz pod górkę, a raz górki. Nam tym razem trafiło się jak tej ślepej kurze, złote ziarno. Dylematy. Dojechaliśmy w końcu do Karakol. Tutaj zaczynała się nasza przygoda z Tadżykistanem, tutaj…