No ferry, no smile. Jedną nogą w Korei Południowej.
Mieć bilety na prom, a popłynąć nim o czasie to dwie inne sprawy. Pod koniec naszego miesięcznego pobytu w Chinach, po tygodniu spędzonym na pędzeniu, by zdążyć na czas, po radości z przybycia o czasie, przyszedł czas na mały dreszczyk emocji, gdyż my czasu nie mieliśmy. Widniejąca w naszych paszportach wiza jednoznacznie mówiła, że na nas już czas. Jakaż byłam z siebie dumna, gdy dwa tygodnie wcześniej udało mi się znaleźć bilety na prom z…